Gdy jako Wiązka Świetlana zrodziłaś się maleńka
Pierwszy spostrzegłem Twe Lico w Nicości
Doznanie to dla mnie – Najistotniejsze zdawało się być
Ekscytujący wypłaciłaś mi Pomysł wtametenczas
Zaufania małżeński Bodziec Sympatyczny
Węzłem nierozwiązywalnym jest i pewnym
Jak podmuch nastrajający Tobą odgórnie
Się zmaterializowałaś zapachem ambrozji
W Symbiozie
Aż oniemiałej
Z Podziwu
Najzgrabniejsza Ikiereczko!
Równocześnie wtedy mnie ulepiłaś, tak jakby Na Nowo
Uliczkę Krętą z Tobą po kolei zwiedzałem w Labiryncie
Tam wnęka jest, co prowadzi w babie lato Pyszności
Jutrzenką jesteś, fartowną Wygodą i Onieśmieleniem słodkim
To luksus – Ciebie znać, Dar jest to nienamacalny
Poświadczyć w pojedynkę mogę – żeś Złotkiem i przysiąc, że
Sprowadziłaś mnie do amoku jako własno – swatka w Zenicie
Ewentualnie spoufalając się z Tobą zastygłem w bezruchu
Na niby głaz wieczysty
To jest mój osobisty dowód - ten kamyczek przeczysty
Podzieliliśmy własne Dobra naszą wieczorową porą
Aż dookoła rozgwieżdżony Nieboskłon zapłonął
Jadłospis ostateczny Twojej Duszyczki to odnowione Serce moje
Przerośnięte dla Ciebie poprzez Osamotnienia Przytomność
Podbijam niebylejaki bębenek z tamtej niezwykłej Głuszy
A ogniki ogniste Twoje w Noc ŚwiętoSzczęśliwą
Posmakowałem
Rozleniwione
od Chwili
NiedoWypowiedzenia
Nad zamorskim Widnokręgiem
Nieopodal Ciebie
sobota, 22 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz